wtorek, 17 marca 2015

2. Błękit nieba uwięziony w twoich oczach

Październik 2011 

To było jakieś cztery lata temu. Miałaś jedynie szesnaście lat i nie zgubiłaś jeszcze dziecięcego tłuszczyku. Byłaś nadal małą, przestraszoną dziewczynką, która nie mogła uwierzyć w siebie i w to, że jest warta więcej niż może się spodziewać. Że jeśli chce, to może góry przenosić.
Pojawiłaś się tak nagle, wpadając spóźniona na salę wykładową naszego kursu. I choć obiecywałem sobie, że będę grzeczny na tym kursie, widząc ciebie już wiedziałem, że tak nie będzie. Jednak nie zajęłaś miejsca obok mnie tylko zaraz przy swoim najlepszym przyjacielu.
Ale gdy dzielili nas na grupy i wylądowaliśmy w jednej wiedziałem, że to przeznaczenie. Nie było innej opcji.
Przyglądałem się twoim blond włosom, których nie potrafiłaś ujarzmić, zielonym oczom, które bystro obserwowały świat, delikatnym dłoniom, w których trzymałaś kubek z kawą, by jakoś wytrzymać do końca wykładu. Wydawałaś się taka krucha, jeszcze nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo mógłbym cię zniszczyć.
- Jestem Krzysiek – wyciągnąłem do niej rękę, gdy tylko wysłali nas do przygotowania kolacji. Uśmiechnęłaś się nieśmiało.
- Wiem, kojarzę cię z obozu – odpowiedziałaś i chwyciłaś moją dłoń. - Nela.
- Ej tam, gołąbki, do roboty – krzyknął ktoś z naszej grupy, na co wybuchłaś śmiechem, jakby to było czymś nie możliwym by nazwać nas gołąbkami.
Nie patrząc na mnie zajęłaś się rozstawianiem jedzenia.
To będzie ciekawy kurs...

Przeglądałaś notatki z wykładów, wyglądałaś na zmęczoną i zestresowaną. Nie przejmując się niczym dalej brzdąkałem na gitarze jakąś dobrze znaną mi melodię.
- Nie zdam tego cholernego kursu – mruknęłaś pod nosem przewracając kolejną kartkę w zeszycie. Na te słowa odłożyłem gitarę i spojrzałem na ciebie.
- Chodź tu do mnie – powiedziałem wystarczająco głośno byś usłyszała, byłaś co najmniej zdziwiona.  - No chodź, przecież nie gryzę.
- Uhm – mruknęłaś wstając i ruszając w moją stronę. Umiejscowiłem cię między swoimi nogami, a ręce oparłem o twoje ramiona.
- Zdasz, jesteś zdolna – w oczach miałaś łzy i kręciłaś głową. - Mała, uwierz mi, że tak będzie – dodałem po chwili wpatrywania się w twoje zaszklone oczy. Nie były tak zielone jak mi się wcześniej wydawało, były bardziej zielono-niebieskie, a błękit wydawał się być w odcieniu nieba w słoneczny dzień. Przyciągnąłem cię do siebie i zamknąłem w uścisku. Na początku się spięłaś, ale po chwili nieco niezręcznie umiejscowiłaś swoje ręce na mojej talii i oparłaś głowę o ramię.
Spokój, to właśnie poczułem w tym momencie, nic więcej.
- Jestem pewien, że zdasz.
- I tak wiem swoje. – zachichotałem.
- A ja swoje. - Wziąłem głęboki oddech zastanawiając się czy w ogóle mam prawo zadawać ci to pytanie. - Mogę cię o coś zapytać? - mruknęłaś twierdząco. - Czy ty i Adrian jesteście razem?
- Nie – odpowiedziałaś zdziwiona. - A co? - co innego mogłem sobie pomyśleć, gdy każdą wolną chwilę spędzała razem z nim lub ze swoją przyjaciółką.
- Po prostu nie chce oberwać po twarzy – usłyszałem jak bierzesz głęboki oddech przez usta, ale nie opowiedziałaś. Po prostu trwaliśmy w tej chwili.
Prawdopodobnie nie powinienem być zdziwiony tym, że potem spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem, byliśmy nie rozłączni. Rozmawialiśmy na tematy muzyczne, teatralne, aż wreszcie powtarzaliśmy cały materiał, bo serce mi się krajało, gdy przed każdą symulacją miałaś łzy w oczach, lub gdy instruktorzy 15 minut musieli przekonywać cię byś weszła na salę, a potem wracałaś do nas i chowałaś się w moich ramionach jakbym był ostatnią deską ratunku.
I zdałaś, bez egzaminu, w przeciwieństwie do mnie.
Ale nie dziwiło mnie to, dziwił mnie za to twój brak wiary w siebie.
Ale uwielbiałem czuć twoją dłoń w mojej.
Od autorki: więc wiecie już jak się to zaczęło. Jak sądzicie jak to się potoczy dalej? Czy są na dobrej drodze do związku czy coś w tym stylu? 
Komentujcie, gwiazdkujcie, polecajcie (za to będę mega wzięczna, bo nie umiem się reklamować) i jeśli macie ochotę to tweetujcie z hashtagiem #NaszeNieboFF
Kolejny w piątek lub sobotę.